Nie składaj obietnic bez pokrycia, bo stracisz jedną z najważniejszych walut zarówno przyszłości jak i teraźniejszości – zaufanie. Łatwo jest powiedzieć:
- Kocham Cię [tutaj inne propozycje jak można powiedzieć to wyznanie]
- Zostanę na zawsze.
- Już wybrałem pralkę do naszego nowego mieszkania…
ale wypełnienie tych słów wymaga ogromnej odpowiedzialności.
Tak samo z słowami przysięgi małżeńskiej: […] I że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Wiadomo, że po ludzku niemożliwym jest wypełnienie tej obietnicy. Jednak małżeństwo, to najlepsze, buduje się w trójkącie: Bóg, ona i on. Żadnych innych trójkątów nie polecam, chyba że ten.
Jeżeli ktoś uważa, że uda mu się samodzielnie wypełnić obietnicę miłość aż po grób, to oznacza, że jest kretynem.
Rób jednak wszystko co tylko możliwe, aby wypełniać złożone przez Ciebie zobowiązanie, pamiętaj jednak, że nie masz pełnej kontroli nad swoim życiem.
Nie każdy też nadaje się do małżeństwa, zakonu, pisania bloga i temu podobnych rzeczy wymagających wiele cierpliwości i samozaparcia. Nie mówię, że ja mam te cechy, po prostu stwierdzam, co warto w sobie ćwiczyć.
Za każdym razem się wzruszam, kiedy jestem na jakimś ślubie i słyszę przysięgę małżeńską, bo wiem, że to co mówią jest albo miłością albo kompletnym wariactwem. Ciekawe czy na swoim ślubie będę się zalewać łzami? Oby nie.