Przejdź do treści

Relacja, która powstała wbrew wszelkim przeciwnościom

    Dzisiejsza Ewangelia mówi o spotkaniu Jezusa z Samarytanką. Było to spotkanie bardzo osobliwe na wielu płaszczyznach.

    • Samarytanka przyszła do studni o szóstej godzinie, na naszą rachubę o dwunastej. Nikt normalny nie przychodził wtedy czerpać wody, chyba że chciał mieć pewność, że nikogo nie spotka, bo był wtedy największy upał. Jak dowiadujemy się z rozmowy, miała ważny powód, aby unikać spotkania z kimkolwiek.
    • Przewinęło się siedmiu mężczyzn w życiu tej kobiety, pięciu mężów, szósty, z którym była w tamtym momencie i ostatni – Jezus. Siódemka dla Żydów, jak i dwunastka, była symbolem doskonałości. To Chrystus, tak naprawdę mógł ją napoić „aby już więcej nie pragnęła”. I tak się stało, najpierw przyszła z dzbanem, a po rozmowie z Jezusem, zostawiła ten dzban, aby powiadomić swoich rodaków, o tym, kogo spotkała.
    • Wśród Żydów, i pewnie wśród Samarytan, żeby rozwieść się z kobietą, wystarczyło znaleźć w niej coś odrażającego (zob. Pwt 24,1). Ta kobieta kilkukrotnie usłyszała: Podziwiam cię, kocham cię, a później jesteś odrażająca. Jak to musiało na nią wpłynąć?
    • Według tamtejszych zwyczajów czymś niewłaściwym była samotna rozmowa nieznajomych przeciwnej płci. Stąd właśnie zdziwienie apostołów.
    • Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy zdamy sobie sprawę z niechęci Żydów do Samarytan (J 4,9; Syr 50,25–26). Pewnie musiała się zdziwić prośbą Jezusa, który jej ani nie lekceważył ani nie oczerniał.
    • To przy studni wielu patriarchów poznało swoje żony m.in. Izaak spotkał Rebekę (Rdz 29,1–3), a Mojżesz–Seforę (Wj 2,15–22). Przy studni nastąpiły duchowe zaślubiny Jezusa z tą kobietą.

    Jedynie w Ewangelii św. Jana jest mowa o tej rozmowie. Najmłodszy z apostołów napisał jako ostatni swoją ewangelię, mogąc napisać to, o czym jego poprzednicy zapomnieli. Jan był najbliższym uczniem Jezusa i widać to w tym fragmencie, bo tylko ten kto się zakochał mógł napisać i zrozumieć te słowa.

    A oto napisany przeze mnie niedawno sonet odnoszący się do spotkania Samarytanki i Jezusa.

    Spotkaliśmy się przy studni, zapytał mnie o wodę

    Nie wiedziałam kim jest ani dlaczego rozmawiamy

    Odmienił życie dając mi na zranienia ochłodę

    Na pięć ran, przez które ja i reszta wciąż umieramy.

    Nie poznaliśmy się z imion, lecz z serc jednego rytmu

    Głosiłam Jego wspaniałość wszystkim moim znajomym,

    którzy uwierzyli twierdząc „pójdę za nim do Rzymu”,

    ale wiedziałam, że On jest gdzie indziej powołanym.

    Poznałam miłość, zupełnie inną od spodziewanej,

    Uciekałam od ludzi, a dobiegłam do Człowieka,

    który dał żywej wody, dla mnie, swojej ukochanej.

    Nie pragnę niczego więcej, niż mówić co mnie czeka

    w niebie, gdzie otrze każdą łzę i da Siebie na wieki

    a wtedy ja zamknę z ulgą i radością powieki.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *