Przejdź do treści

Wyznanie Ewy [wiersz]

To nie była wielka miłość

nie zmieniono ją na powieść,

została dmuchawca trwałość

trzeba to pod dywan zamieść.

Posprzątać tego nie umiem,

choć szósty raz już próbuję,

nic już z tego nie rozumiem,

że cię poznałam – żałuję.

Została mi belka w oku,

został bok włócznią przebity,

owoc nie przywrócił wzroku,

grzech nie jest figą zakryty.

Adamie! Gdzie jesteś? – pytam,

odpowiada mi syczenie.

Rozpacz zabija i znikam,

pozostaje zapomnienie.

Wierzę, że weźmie z Szeolu,

że zrodzi Zbawcę wiecznego,

że światu nada koloru,

że zbawi mego miłego.

Za siebie również się modlę,

za nasze błędy przepraszam,

za nasze dzieci się modlę,

łaski u Stwórcy wypraszam.

Ognisty płomieniu Ducha,

nad wodami się unosisz

ocal, bo wiara tak krucha,

za nami u Boga prosisz.

1 komentarz do “Wyznanie Ewy [wiersz]”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *