Przejdź do treści

Z okazji Dnia Liczby Pi poetycko o matematyce

    Dzień 14 marca jest Dniem Liczby Pi i datą urodzin Alberta Einsteina.

    Oto fragment wiersza Anny Kamieńskiej, Poezja i matematyka*, który, niczym nić Adrianny, zaprowadził mnie w gąszcz liczb i miłości:

    Przeczuwałam że matematyka jest poezją myśli

    podobnie jak poezja matematyką języka

    bolałam jednak że nie ma tu miejsca na miłość […]

    tylko nie trzymaj mnie pod rękę tego nie lubię

    wybrałam algebrę uczuć niespełnionych

    idealnych jak pojęcia geometrii […]

    Czyż w matematyce, nie ma miejsca na wloty i upadki, niebiańską rozkosz i przeklinanie własnego dnia narodzin? Przynajmniej ja tego doświadczyłam, podczas przygotowywania się do matury z matematyki i rozwiązywania tysiąca zadań, które pozwoliły mi wznieść się na wyżyny z radości, kiedy zobaczyłam swój wynik. Chociaż później, po przeanalizowaniu sytuacji, pomyślałam, że mogło jednak być lepiej.

    Ciekawe by było zadanie miłosne z matematyki. Może coś takiego?

    Oblicz czas potrzebny na zakochanie Kunegundy i Achillesa, skoro mają odpowiedzieć na przemian na 36 pytań dr. Arthura Arona, a następnie w milczeniu patrzeć sobie w oczy przez 4 minuty. Należy przyjąć pół minuty na każdą odpowiedź, chyba, że w kwestionariuszu podano inaczej. Wynik podaj w sekundach.

    A skoro poezja matematyką języka, to oddam głos też zmarłej noblistce, która napisała wiersz Liczba Pi**:

    Po­dzi­wu god­na licz­ba Pi

    trzy koma je­den czte­ry je­den.

    Wszyst­kie jej dal­sze cy­fry też są po­cząt­ko­we,

    pięć dzie­więć dwa po­nie­waż ni­g­dy się nie koń­czy.

    Nie po­zwa­la się ob­jąć sześć pięć trzy pięć spoj­rze­niem,

    osiem dzie­więć ob­li­cze­niem –

    sie­dem dzie­więć wy­obraź­nią,

    a na­wet trzy dwa trzy osiem żar­tem, czy­li po­rów­na­niem

    czte­ry sześć do cze­go­kol­wiek

    dwa sześć czte­ry trzy na świe­cie.

    Naj­dłuż­szy ziem­ski wąż po kil­ku­na­stu me­trach się ury­wa.

    Po­dob­nie, choć tro­chę póź­niej, czy­nią węże ba­jecz­ne.

    Ko­ro­wód cyfr skła­da­ją­cych się na licz­bę Pi

    nie za­trzy­mu­je się na brze­gu kart­ki,

    po­tra­fi cią­gnąc się po sto­le, przez po­wie­trze,

    przez mur, liść, gniaz­do pta­sie, chmu­ry, pro­sto w nie­bo,

    przez całą nie­ba wzdę­tość i bez­den­ność.

    O, jak krót­ki, wprost mysi, jest war­kocz ko­me­ty!

    Jak wą­tły pro­mień gwiaz­dy, że za­krzy­wia się w lada prze­strze­ni!

    A tu dwa trzy pięt­na­ście trzy­sta dzie­więt­na­ście

    mój nu­mer te­le­fo­nu twój nu­mer ko­szu­li

    rok ty­siąc dzie­więć­set sie­dem­dzie­sią­ty trze­ci szó­ste pię­tro

    ilość miesz­kań­ców sześć­dzie­siąt pięć gro­szy

    ob­wód w bio­drach dwa pal­ce sza­ra­da i szyfr,

    w któ­rym sło­wicz­ku mój a leć, a piej

    oraz upra­sza się za­cho­wać spo­kój,

    a tak­że zie­mia i nie­bo prze­mi­ną,

    ale nie licz­ba Pi, co to to nie,

    ona wciąż swo­je nie­złe jesz­cze pięć,

    nie byle ja­kie osiem,

    nie­ostat­nie sie­dem,

    przy­na­gla­jąc, ach, przy­na­gla­jąc gnu­śną wiecz­ność

    do trwa­nia.

    Rozwinięcie liczby pi do tysięcznego miejsca po przecinku:

    π ≈ 3,141 592 653 589 793 238 462 643 383 279 502 884 197 169 399 375 105 820 974 944 592 307 816 406 286 208 998 628 034 825 342 117 067 982 148 086 513 282 306 647 093 844 609 550 582 231 725 359 408 128 481 117 450 284 102 701 938 521 105 559 644 622 948 954 930 381 964 428 810 975 665 933 446 128 475 648 233 786 783 165 271 201 909 145 648 566 923 460 348 610 454 326 648 213 393 607 260 249 141 273 724 587 006 606 315 588 174 881 520 920 962 829 254 091 715 364 367 892 590 360 011 330 530 548 820 466 521 384 146 951 941 511 609 433 057 270 365 759 591 953 092 186 117 381 932 611 793 105 118 548 074 462 379 962 749 567 351 885 752 724 891 227 938 183 011 949 129 833 673 362 440 656 643 086 021 394 946 395 224 737 190 702 179 860 943 702 770 539 217 176 293 176 752 384 674 818 467 669 405 132 000 568 127 145 263 560 827 785 771 342 757 789 609 173 637 178 721 468 440 901 224 953 430 146 549 585 371 050 792 279 689 258 923 542 019 956 112 129 021 960 864 034 418 159 813 629 774 771 309 960 518 707 211 349 999 998 372 978 049 951 059 731 732 816 096 318 595 024 459 455 346 908 302 642 522 308 253 344 685 035 261 931 188 171 010 003 137 838 752 886 587 533 208 381 420 617 177 669 147 303 598 253 490 428 755 468 731 159 562 863 882 353 787 593 751 957 781 857 780 532 171 226 806 613 001 927 876 611 195 909 216 420 198 9

    Eksperyment dr. A. Arona opisałam tutaj razem z innymi zagadnieniami.


    *Anna Kamieńska, Poezje zebrane, t. 3, red. W. Kruszewski, Lublin 2020, s. 396.

    **Wisława Szymborska, Wielka Liczba, Warszawa 1976, s. 43–44.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *